• Story 21: Wielki powrót!

    Wracając z biwaku zahaczyliśmy o Loch Laggan. I to miejsce totalnie mnie oczarowało. Najbardziej swoim spokojem, ciszą, kolorami i piaszczystą plażą… To były upragnione chwile spokoju… I właśnie za to uwielbiam Szkocję: że można bezkarnie tracić czas… na szwędanie się, podziwianie przyrody, bycie… Jest jeszcze jedno takie miejsce, do którego wróciliśmy, a od którego wszystko się zaczęło…   https://www.youtube.com/watch?v=vgETmZiXL4A

  • Story 20: Terapia śmiechowa i kolejne dwa munrosy

    Nazajutrz po Ben Lomond jechaliśmy w stronę Loch Laggan, by zdobyć kolejne dwa munrosy. A po drodze pełen przekrój pogodowy. Jedyne, co jest niezmienne, to zachwyt i piękno… i śmiech, który stał się znakiem rozpoznawczym całej wizyty w Szkocji… Odkryliśmy po drodze małą Szwajcarię… I trochę Kanady. Później już tylko spotkanie ze znajomymi Wojtka i ruszamy na szlak. Ben Lomond to była autostrada do nieba. Na te dwa szczyty szkockie, których nazw nie pamiętam, musieliśmy szukać ścieżki. Ale to chyba było w tym najlepsze.  

  • Story 19: Szkocka wiosna i pierwszy munros

    Wiosna zaczęła się dla mnie już w lutym. A później tylko koniunkcja i cała przyroda mówiła mi, że miłość jest wszędzie. No może jedynie śnieg i zima próbowały coś wskórać, by wygrać tę bitwę. Przyznam szczerze, że zimy miałam już po dziurki w nosie, mając wiosnę w sercu. Niewiele nagrywałam… W oczekiwaniu na kolejne spotkanie próbowałam odnaleźć się w nowej, związkowej rzeczywistości… Nie mogłam się doczekać… ale skoro czas i tak upłynie, I choć nastąpiła bardzo irytująca dylatacja czasu, bo czas dłużył się niemiłosiernie, to i tak lubiłam oglądać wschody słońca, wydłużający się dzień, słuchać świergotu ptaków… Wzięłam się też za bieganie. W końcu temperatura przyjemnie wiosenna. Ale jak to…

  • Story 18: Szkocka przygoda część 4, czyli „Duma i Uprzedzenie”.

    Ostatnie dni w Szkocji spędziłam na łonie natury. Chciałam jeszcze tyle zobaczyć, zdążyć odwiedzić miejsca z listy marzeń… I powoli, sukcesywnie spełniałam swoje marzenia. Ale jedno z nich zadziało się samo… Bez mojego planu, zamierzenia czy intencji…  

  • Story 17: Szkocka przygoda część 3.

    Po trzech dniach w szkockich ostępach przyszedł czas na zwiedzanie szkockich miast. Szkocki Kraków i szkockie Katowice stanęły przede mną otworem… Nie ma to jak szybki marsz na stację autobusową, skąd jadę do Edynburga. Taki marszobieg jest lepszy niż kofeina. No a teraz stolica Szkocji… Odzwyczajona od samotnych wypraw w obcym kraju, trochę z obawami, rozpoczęłam podróż do Edynburga. Przyznam się szczerze, że bardzo nie chciało mi się wstać… Jednak te cztery intensywne dni, zwłaszcza w górach, na nieudanym Ben Nevisie, trochę doprawiły moje zmęczenie. Ale postanowiłam nie rezygnować. Stolica Szkocji okazała się być oddalona jedynie o godzinkę drogi od Glasgow i nie zawiodła swoim urokiem. Zrozumiałam też dlaczego Edynburg…

  • Story 16: Szkocka przygoda część 2.

    Udało mi się uniknąć szkockiego szpitala… Miałam szczęście! Ale nie tylko w tym… Do pogody też miałam szczęście, nawet jeśli była w szkocką kratę. Raz słońce, raz deszcz… Wiatr wiał stale. Jedynie on był niezmienny… Idealny timing! I spełniane marzenia! By widzieć na żywo to, co widziałam do tej pory w filmach. Ze względu na kontuzję kolana, o większych wyjściach w góry nie było już mowy. Więc zwiedziłam spacerowo inne moje marzenia podróżnicze w Szkocji… Wybraliśmy się na krótki spacer po Glenfinnan. I w przerwach między deszczem zwiedzaliśmy okolice. Glenfinnan Monument – National Trust for Scotland. Glenfinnan Visitor Centre – National Trust for Scotland. Most z filmu „Harry Potter”. Szkocja…

  • Story 15: Szkocka przygoda część 1.

    Ruszyłam… Nie było odwrotu… I pierwszy raz w życiu nie odczuwałam stresu przed samotną wyprawą, przed podróżą samolotem i opuszczeniem domu… Fakt, nie miałam kiedy nawet pomyśleć o tym, bo pewnie zmieniłabym zdanie i dałabym się pokonać strachowi… Już na lotnisku miałam przedsmak kraju, do którego leciałam. ale to było tak miłe. że szybko zapomniałam o stresie. Ostatni raz leciałam samolotem w 2015 roku… A lubię latać samolotem… Fakt, że nie ma się wtedy kontroli nad niczym i może to być trochę przerażające… Ale tym razem, od razu trafiłam na bardzo miłego współpasażera, który rozładował mój stres. Pierwszy raz od bardzo dawna, odrywając się od pasa startowego, poczułam się wolna!…

  • Story 14: A gdyby tak rzucić wszystko?- styczeń 2023

    Uświadomiłam sobie w sylwestrowy wieczór, że nie zrobiłam NIC, żeby spełnić jedno ze swoich marzeń i celów na 2022 rok… I tak mnie to uwierało, że postanowiłam jednak COŚ z tym zrobić… Bo kto powiedział, że jutro w ogóle nastanie? Siedząc na Mszy Świętej Noworocznej u Jezuitów rozmyślałam… Zrobić pierwszy krok w tym kierunku czy nie zrobić? Oto jest pytanie! Nagle usłyszałam głos: „Dopóki nie zapytam, odpowiedź zawsze brzmi nie.” Więc zaczęłam działać… I tak mnie to nakręciło, że nie byłam w stanie wysiedzieć w domu. Nowy Rok rozpoczął się od wiosennej temperatury 15 stopni. Więc miałam dobry pretekst, żeby wyjść na spacer, choć bardzo tęskniłam za zimą i bielą…

  • Story 13: Czas Świąt!

    Im bliżej Świąt, tym było ze mną coraz gorzej… Dotarłam do ostatecznej granicy wytrzymałości i ratowałam się, jak mogłam, by się nie załamać… Na ratunek przyszła mi natura… […] Dziwne te Święta… Miały być radosne, a jest smutek. Miały być białe, a jest szaro, buro i ponuro. Miałam się do nich dobrze przygotować, a nie miałam czasu nawet na sen. Miałam wszystko posprzątać wcześniej, a spóźniłam się na Wigilię, bo choinki nie zdążyłam ubrać przed… Wieczny niedoczas… Wszystko jest inaczej niż sobie wyobrażałam i planowałam… Ale takie jest moje Boże Narodzenie… 2000 lat temu chyba też było inaczej, niż sobie wyobrażano, inaczej niż Józef sobie planował, inaczej niż Maryja sobie…